piątek, 27 stycznia 2012

Rozdział 2

PRZEPRASZAM ŻE WYGLĄD BLOGA TAKI PROSTY ALE NIE CHCĘ ŻEBY COKOLWIEK BYŁO NIELEGALNE, WYBACZCIE...
Ludzie, ścięłam pół głowy o.O
Rozdział 2

 Rano mama siedziała przy stole w salonie, cały czas zaznaczając coś w dokumentach. Nie przeszkadzałam jej, usiadłam na barze, zajadając jabłko. Nawet mnie nie zauważyła. Nagle zadzwonił telefon. Mama poderwała się i podbiegła do niego.
 - Tak? - Rzuciła szybko, po czym nieco ostygła. - Oczywiście. Tak, rozumiem. Myślę, że raczej nie. Dobrze, dziękuję.
 Odłożyła słuchawkę zrezygnowanym gestem i dopiero wtedy na mnie spojrzała.
 - Co się dzieje? - Zapytałam. Usiadła przy stole i wyciągnęła w moją stronę rękę z listem w dłoni. Wzięłam go i obróciłam w rękach. - Od kogo to?
 Machnęła ręką i nie odpowiedziała. Wysunęłam ostrożnie kartkę z koperty.

Kochana Jennifer,
 Pamiętasz mnie jeszcze? Piszę do Ciebie po latach, bo mam bardzo ważną sprawę do przedyskutowania. Pamiętasz, jak jeszcze byliśmy razem? Stare, dobre czasy... Musimy się koniecznie spotkać. Proponuję Ci, żebyśmy zobaczyli się w tej starej kawiarni, pamiętasz, na przykład 30 X br. o 18:00, zgoda? Będę czekać.
Zawsze o Tobie pamiętający
Alfred

PS. Jeśli masz jakieś dzieci, chciałbym je zobaczyć, dobrze?
 Oddałam list mamie. Alfred. To imię przewijało się w naszych rozmowach o tacie. Mama nie do końca wiedziała, czy to on był ojcem, ale było to dość prawdopodobne.
 - Oczywiście pójdziemy, co nie? - Zapytałam. Pokiwała powoli głową. - Mamo! Jeśli to on jest moim ojcem, to może po latach będzie bardziej odpowiedzialny i... no nie wiem... - Chciałam powiedzieć, że zostanie z nami, zaopiekuje się nami, ale nie chciałam robić nikomu nadziei - ani mnie, ani mamie. - Mamo, trzydziesty to dzisiaj. MUSIMY iść. Jasne?
 - Tak, kochanie. Tylko dla ciebie.
 Wstała i poszła do swojej sypialni. Ja natomiast szybko poszukałam czegoś do włożenia na wieczór.
 Wreszcie nadeszła siedemnasta i z mamą zaczęłyśmy wychodzić. Ona jeszcze trochę się wahała, ja byłam pewna, że chcę poznać tego Alfreda.
 W końcu dojechałyśmy pięć minut przed osiemnastą. Kawiarenka wyglądała ślicznie, ozdobiona kwiatami, małymi lampkami i świeczkami. Byłam w niej kilka razy, jednak w mroku była jeszcze piękniejsza.
 Przy wejściu zobaczyłam dwie postaci - wyglądali na mężczyzn. Jeden wyglądał na dorosłego, w czarnym garniturze. Drugi był nieco młodszy, ale równie elegancko ubrany. Pierwszy podszedł w naszą stronę, drugi został na miejscu.
 Gdy ten pierwszy podszedł bliżej, zobaczyłam w nim jakąś cząstkę siebie.
 Zobaczyłam w nim mojego ojca.

2 komentarze:

  1. Przeczytałam wczoraj, ale zapomniałam napisać koma. Jeśli chcesz mnie powiadomić o nowych notkach szybciej by było na moim blogu:
    http://bursztyniara.blog.interia.pl/
    lub
    http://bursztyniara.blogspot.com/
    No chyba, że pocztą jest ci naprawdę wygodniej. Po prostu ja nie sprawdzam jej codziennie, a na blogach jestem cały czas prawie.

    Poza tym zastanawiam się, czy i kiedy znów będziesz pisać o wampirach ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się na blogu cię informować
      i nie mam pojęcia bo jakoś wyszłam faktycznie z tematu

      Usuń