Koniec zbliża się wielkimi krokami xD Ale to brzmi! Powiem wam, że pisząc tą notkę, szło ciężko, bo jakoś nie potrafiłam wczuć się w te oczekiwania...
Rozdział 30
Siedziałam przy laptopie i szukałam informacji na temat objawów ciąży. Niestety, większość była w moim przypadku wręcz niemożliwa, bo mój organizm działał po wampirzemu. Nieco przychylałam się do prawdopodobieństwa nudności, innych upodobań pokarmowych, zmęczenia, większej wrażliwości, metalicznego posmaku w ustach, zmian nastroju itd., słowem - dużo tego było. Mimo to były to tylko oznaki które mogły a nie musiały być znakami ciąży. Poza tym znalazłam jeszcze informację, że w 10-20 tygodniu ciąży można usłyszeć bicie serca dziecka, więc podzieliłam to przez 4,5, bo tyle razy szybciej przebiegała moja ciąża i wyszło znów dwa tygodnie z hakiem. Wtedy to już będzie być może widać brzuszek! Poza tym, jeśli byłby to chłopiec, byłby wampirem, a wampirom serce nie bije. Przyłapałam się nawet na tym, że już zdążyłam uznać, że jestem w ciąży, choć to nie było absolutnie pewne.
Jonathan unikał mnie jak ognia, większość czasu spędzał ze mną Constantin, który miał o wiele większą wiedzę na temat ciąży niż jego brat. Starałam się jeszcze wypytać Ester o objawy, ale ona skwitowała to tylko:
- Intuicja. - I nic więcej. No tak, ona na tę ciążę czekała.
Dodatkowo uświadomiłam sobie, że za dwa tygodnie gwiazdka. Wiedziałam, że nie będzie ona dla mnie tak spokojna, jak bym chciała. Wtedy miałam zacząć bardzo dokładnie wyglądać jakichkolwiek oznak ciąży.
I tak minęły te dwa tygodnie w napięciu i oczekiwaniu. Bywało, że budziłam się w nocy z wrażeniem, że mój brzuch jest jakby większy, że coś słyszę, jakby wskazówki zegara, coś rytmicznego i na pewno nie było to MOJE serce...
*
Martwiłam się razem z Alex. Często zaglądałam do niej, pytałam, jak się czuje. Ale tamtego dnia, w Wigilię, było nieco inaczej.
Obudziłam się przez pocałunek Constantina. Był już ubrany. Siedział obok mnie na łóżku w moim pokoju.
- Idę zobaczyć, co z Alex, dobrze? - Powiedział swoim miodowym głosem. Pokiwałam głową nieprzytomnie i znów opadłam między poduszki.
Gdy znów otworzyłam oczy, zdałam sobie sprawę, że w domu jest strasznie cicho. Pojawił się Constantin. Nie był zbyt zachwycony.
- Co z nią? - Zapytałam. Westchnął ciężko.
- Jednak jest w ciąży.
Informacja jak grom z jasnego nieba. Spojrzałam mu w oczy, pełna przerażenia.
- I co teraz? Potrafisz określić płeć dziecka? - Dopytywałam. Pokręcił głową ciężko.
- Niby mam wrażenie, że to chłopiec, bo nie słychać serca, ale z drugiej strony jeśli to dziewczynka, to może być za wcześnie.
- Ale ona chyba nie będzie karmić dziecka piersią? Przecież...
- Oczywiście, że nie. On i tak potrzebuje krwi, żeby przeżyć.
Pokiwałam głową. Wyplątałam się z pościeli i poszłam do łazienki się ubrać. Później poszłam do Alex.
Siedziała na łóżku, obok niej siedział Jace. On nawet nie drgnął, kiedy weszłam, ona podniosła głowę i uśmiechnęła się do mnie. Wyglądało to tak sztucznie, jak maniery mojego przybranego brata.
- Miałam nadzieję, że przyjdziesz. - Powiedziała cicho. Podeszłam bliżej, zamykając drzwi. Wyglądała strasznie - na policzkach miała ślady łez, włosy w nieładzie, ręce jej się trzęsły. A ja zauważyłam jeszcze jedno. Lekko wystający brzuch.
Usiadłam obok niej. Jonathan wstał gwałtownie i wyszedł, trzaskając drzwiami.
- Nie o ciebie mu chodzi. - Uspokoiła mnie Alex. - Po prostu on ma dość wszystkiego. Jest wściekły na siebie.
Położyłam dłoń na jej ramieniu i zapytałam cicho:
- Cieszysz się, że będziesz mamą? - Spojrzała na mnie i wyszeptała:
- Nie wiem. Wiem tylko, że muszę spojrzeć poważnie w przyszłość. I wybrać imię dla dziecka. Pomożesz mi? - Zapytała. Pokiwałam głową.
- Masz już jakiś pomysł?
- Hmm... Jeśli to jednak będzie dziewczynka, nazwę ją chyba Esmeralda Margaret, odwrotnie niż ciotka Constantina i Jace'a, ale nie mam pojęcia na imię dla chłopca.
- Może Nicolas, skoro już jesteśmy przy nietypowych imionach? Albo poszukaj coś na internecie. Conrad, Michael, Rafael, Simon... Dużo tego. - Wyliczałam. Alex westchnęła.
- Conrad Rafael. Co powiesz? - Zapytała. Uśmiechnęłam się. Dobrze to brzmiało. - Ale wiesz, wolę, żeby to była dziewczynka. Może wtedy doświadczy ona przyjemności długiej, prawie rocznej ciąży. Będzie miała czas na wszystko.
- Esmeralda... Wiesz, nie ważne, czy będzie dziewczynka, czy chłopiec. Ważne, żebyś ty dobrze się z tym czuła.
- Mama by mnie zabiła, gdyby się dowiedziała. Upiłam się, wpadłam i będę mieć dziecko w wieku osiemnastu lat. - Obie lekko się uśmiechnęłyśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz