piątek, 13 stycznia 2012

Prolog

 Conrad siedział na łóżku w naszym, czyli moim i Jonathana, pokoju. Po jego narodzinach musieliśmy być przy nim całą dobę, więc wszyscy troje mieliśmy wspólny, ogromny pokój. Teraz, po dwóch latach, Conrad był już starszy, wyglądał na mniej więcej piętnaście lat i zatrzymał rośnięcie, więc miał własny, mniejszy pokój, natomiast my ze swojego nie zrezygnowaliśmy.
 Chłopak przeglądał jakąś grubą, starą książkę. Musiałam przyznać, że nawet gdyby miał piętnaście lat, bardzo szybko chłonął wiedzę.
 Ja natomiast przeglądałam stare zdjęcia, które robiliśmy zaraz po narodzinach syna. Musiałam przyznać, że bardzo się zmieniłam. Nie pod względem wyglądu, bo nie miałam zmienić się nigdy. Zmieniłam się pod względem charakteru, nawet na zdjęciach było to widać. Zmieniło mnie to, że zostałam matką i czułam się odpowiedzialna za Conrada. Poza tym jak miałam się nie zmienić, skoro byłam tak rozpieszczana przez męża?
 Tak, męża. Jace oświadczył mi się niedługo po narodzinach naszego syna i pobraliśmy się niedługo później.
 Zmieniło się wiele rzeczy. Ubierałam się bardziej dorośle, zachowywałam z większą powagą, poza momentami, kiedy byliśmy sami z Jonathanem. Wspominałam wszystkie wspólne noce z uśmiechem na twarzy.
 Wstałam z łóżka i wyszłam na korytarz, chciałam zapytać Ester, gdzie podziewa się mój mąż. W końcu miał wyjść tylko zapolować. Nie pochwalałam tego, ale nie zabraniałam.
 Zamiast Ester na korytarzu natknęłam się na Chestera. Kot połasił się chwilę, po czym uciekł. Wtedy już wiedziałam, kogo zobaczę, gdy podniosę wzrok.
 Opierając się o ścianę, stał młody, czarnowłosy chłopak. Na jego twarzy znów widniał łobuzerski uśmiech. Uniosłam lekko kąciki ust.
 - Po raz pierwszy od dobrych paru miesięcy nie ma przy tobie Jonathana. Niezwykły widok. - Oświadczył Damon.
 - Właśnie zastanawiam się, co go tak zajęło. Może ty wiesz? - Zapytałam, choć znałam odpowiedź.
 - Gdybym wiedział, to musiałby mnie zabić. Wierz mi, znam go od pół wieku ponad i mało kiedy pozwala mi coś wiedzieć.
 Ta zawikłana wypowiedź dała mi tyle, co nic. Wtedy pojawiła się Ester.
 - Alex, kochana, nie wiesz może, gdzie jest Jonathan? Nigdy na tyle nie znikał. - Zapytała. Spojrzała przelotnie na Damona i jakby się nieco zdziwiła.
 - Właśnie do ciebie szłam, mając nadzieję, że ty wiesz. - Odparłam, już nieco zmartwiona. Nie było go już trzy godziny, zazwyczaj poświęcał na polowanie tylko godzinę najwyżej...
 Ester wyraźnie się zmartwiła, choć zawsze uważałam, że nie zwracała uwagi na starszego syna tak jak na młodszego.
 Nagle usłyszałam śmiech Conrada i coś przeleciało za oknem. Wypadłam na zewnątrz akurat w tym momencie, by zobaczyć, jak mój kochany syn ląduje miękko po skoku z ósmego piętra.
 - Tato! - krzyknął i podbiegł do Jace'a. Przeniosłam wzrok z syna na męża i... zamurowało mnie.
 Jonathan był totalnie zmasakrowany. Podbiegłam go niego i dotknęłam jego twarzy. Syknął z bólu, natychmiast odsunęłam rękę. Jad. Jedyna rzecz, która wywołuje ból u wampirów. No, może poza srebrem.
 - Conrad, do siebie. - Nakazałam. Chłopak zniknął. Zamiast niego zjawił się Constantin.
 - Nie, nic mi nie jest. - Odpowiedział na zadane przez niego w myślach pytanie. - Po prostu...
 Co się stało do cholery?!
 - Spokojnie, kochanie. Po prostu dwa lata temu miałaś rację, zdążyli nas namierzyć.
 Cholera jasna, czy ty nie potrafisz odpuścić?! A jakby cię zabili?!
 - Nie, polowałem... Chciałem tylko ich podsłuchać. Nie moja wina...
 Przestań wreszcie! Jak teraz wytłumaczysz to Conradowi?!
 - Jest dorosły, nic mu się nie stanie. Nie możesz wiecznie ukrywać przed nim zła. Za to mam ciekawy pomysł. Chociaż... nie, i tak się nie zgodzisz.
  No jaki?
 - Ty i Conrad pojedziecie do Seattle, w tym czasie ja ich unicestwię.
 - Pomogę ci. - Wtrącił Constantin. 
 - Czy wam obojgu już odbiło?! - Krzyknęłam.
 - To jest dobry pomysł, Alex. - Przyznał rację bratu Constantin. Myślałam, że zaraz mi szczęka opadnie.
 - Kochanie, chodzi mi tylko i wyłącznie o ciebie i Conrada.
 - To zajmie co najwyżej parę tygodni. - Wtrącił jego brat.
 - A jeśli na przykład pojadą za nami?
 - Dlatego wyślemy z wami Damona. - Powiedział ciężko mój mąż.
 - Wy się nienawidzicie. - Przypomniałam. Wzruszył ramionami.
 - Jest dobry do walki, poza tym to nie ma znaczenia.
 - A pomyśleliście co będzie, jeśli po tych paru tygodniach przyjedziemy i okaże się, że podpisaliście na siebie wyrok śmierci? Ja tu zostaję, cokolwiek nie postanowicie. Koniec, kropka. - Oznajmiłam twardo, ale wiedziałam, że nie osiągnęłam niczego. Oni już postanowili.

7 komentarzy:

  1. Jace znika na 3 godziny i już się wszyscy martwią. WoW dorosły facet, a nie ma już kompletnie wolności ;/. Co prawda w tym wypadku ich złe przeczucia były uzasadnione. Tak właściwie jak nazywa się ta zła organizacja i jakie ma cele ? Za mało o tym wspominasz, albo to ja nie nadążam.

    OdpowiedzUsuń
  2. nowy tytuł to "Ja też mam dość", Alex być moźe będzie miała jakąs ciekawą przygodę, albo Jace, Alex też pewnie się zakocha w Damonie i nie będzie umiała wybrać pomiędzy Damonem, a Jace'm. ale co do tego zakochania, to ne jestem pewna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Puki co to nie tyle "...mam dość" co "...mam wybór/dylemat". Gdyby nie to że są to wampiry to zatytułowałabym to "ja też chce żyć"

      Usuń
  3. A ja pomyślałam o tytule ,,Ja też mam sekret" co wy na to?

    OdpowiedzUsuń
  4. to jest dobre. z tym że słowo "też" sugeruje że ktoś jeszcze ma sekret. Rozumiem że w "ja też mam serce" miałaś na myśli to że jako wampirzyca mieć go nie powinna, a mimo to kocha.

    OdpowiedzUsuń
  5. podoba mi się tytuł. jak już mówiłam jestem kiepska w tytułach i to mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  6. dopiero teraz znalazła twoje powiadomienie na e-mailu. Pocztę sprawdzam góra dwa razy w tygodniu, ale lepiej późno niż wcale. XD

    OdpowiedzUsuń