WITAM WSZYSTKICH W NOWYM TOMIE!!!
Tak, wiem, trailer był do dupy. Dlatego go usunę, bo zmieniam cel książki.
Tak, wiem, prolog był do dupy.
Tak, wiem, ten tom nie ma oficjalnej nazwy.
Tak, wiem, w tym tomie skupię się głównie na Conradzie i jego nowej przyjaciółce.
Tak, wiem, wprowadzam nowego bohatera.
Tak, wiem, w tym tomie skupię się głównie na Conradzie i jego nowej przyjaciółce.
Tak, wiem, wprowadzam nowego bohatera.
Ale cieszę się, że jest. I wiecie co? Może będę wstawiać w notkach foty. Bo mam parę takich w temacie.
No, poczytajcie sobie, macie moje błogosławieństwo.
ROZDZIAŁ DLA WIKKI Z OKAZJI URODZIN
HAPPY HAPPY HAPPY BIRTHDAY!!!Rozdział 1
- Susan, co było w szkole? - Zapytała mama, puszczając mnie na komputer. Rzuciłam się na krzesło, wyczerpana.
- Nic. Kartkówka z plastyki.
- I co masz? - Zadała kolejne pytanie. Przewróciłam oczami.
- Przecież dopiero co pisaliśmy, jeszcze nie oceniła.
Nie odpowiedziała, wbiła wzrok w telewizor.
Po chwili wbrew sobie wyłączyłam komputer.
- Idę się pouczyć do sprawdzianu. Ewentualnie coś zjeść. Dobranoc. - Mruknęłam, wychodząc z pokoju rodziców.
- Dobranoc o szóstej? - Zawołała za mną mama, ale zamknęłam już drzwi.
Tak na prawdę nie miałam zamiaru się uczyć.
Wspominałam niezwykłą przygodą w lesie.
Poszłyśmy tam po lekcjach z moją przyjaciółką Isabelle. Wpadłyśmy na pomysł pokazania kto tu jest ,,hardcorem" i rozdzieliłyśmy się. Miałyśmy spotkać się po drugiej stronie lasu. Niestety, zgubiłam się i zabłądziłam. Znalazłam wtedy białe piórko. Zawsze lubiłam piórka, więc chciałam je podnieść. Oparzyło mnie! Nawet zostało mi jeszcze oparzenie. Chciałam puścić pióro, ale jakby się do mnie przykleiło, parząc boleśnie. Krzyknęłam wtedy cicho i wtedy piórko jakby we mnie wniknęło, a na plecach poczułam boleśnie, jakby mięśnie chciały wydostać się z moich pleców. Upadłam na kolana i ściągnęłam bluzę w odpowiednim momencie by zobaczyć, jak moja bluzka rozrywa się w dwóch miejscach i wysuwają się białe skrzydła, jak u anioła. Przerażona tym widokiem, na moment chyba straciłam przytomność. Gdy się obudziłam, schowałam skrzydła jakbym poruszała rękami i poderwałam się, włożyłam na rozerwaną bluzkę bluzę i pobiegłam w stronę granic lasu, gdzie spotkałam Belli. Śmiałam się sztucznie, że przegrałam. Później poszłam do domu
Siedząc teraz na łóżku ściągnęłam bluzę i obejrzałam się w lusterku. Żółta tunika była rozerwana w dwóch miejscach na plecach. Ściągnęłam i ją. Po skrzydłach nie było śladu, ale przecież...
Usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko włożyłam bluzę, a tuniczkę wcisnęłam pod poduszkę.
- Proszę! - Chwyciłam szybko podręcznik od biologii i otworzyłam na którejś stronie.
Mama weszła do pokoju.
- Hej skarbie, nie widziałaś mojej czarnej klamry? - Rozejrzała się po pokoju.
- Mamo, nie noszę czarnych rzeczy. Przecież wiesz. - Mruknęłam i udawałam, że uczę się biologii. Mama spojrzała na mnie dziwnie.
- A twoja żółta tunika gdzie jest? Bo nastawiam jasne pranie.
O kurczę.
- Jest... w szafce, ja jej nie nosiłam jeszcze. - Skłamałam. Nienawidziłam kłamać, ale trzeba było...
Mama pokiwała głową i wyszła. Westchnęłam głęboko i wyciągnęłam tunikę spod poduszki.

Wow ale realistyczne dialogi. Jakbym czytała teksty własnej mamy :-)
OdpowiedzUsuńJa tak samo, Bursztyniara. Ale dziękuję za prezencik. Nie zapomne go.
OdpowiedzUsuńWchodzę z komputera w szkole, patrzę, a tu moje kochane dwie czytelniczki się już zjawiły xD Niedługo nowa notka, mam nadzieję xD
OdpowiedzUsuń