wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 2

 Obudziłam się rano, a jego znów nie było. Zagryzłam wargę, powstrzymując łzy. Chciałabym choć raz obudzić się obok niego, spojrzeć w jego orzechowe oczy i móc po prostu obok niego leżeć, zamiast budzić się w zimnym łóżku zupełnie sama. Usiadłam i odrzuciłam pościel. Nigdy nie wiedziałam, czy w ogóle wróci. Mógł równie dobrze odejść którejś nocy na zawsze.
 Wzięłam prysznic i zjadłam śniadanie. Jak najmniej tłuszczu. Florian uważał, że jestem chuda, ale ja wiedziałam swoje.

~

 Wrócił, oczywiście. Tydzień później, jakby nigdy nic. Z początku nie chciałam go w ogóle wpuścić.
 - Żebyś w nocy uciekł? - Warknęłam, starając się za wszelką cenę nie rozpłakać z bezsilności.
 - Laura, proszę cię...
 W końcu wszedł, bo nie umiałam się oprzeć jego spojrzeniu, ale i tak siedziałam na drugim końcu kanapy.
 - Laura, zrozum, ja nie umiem być związany...
 - To może po prostu się rozejdźmy. - Wyszeptałam, powoli mówiąc coraz głośniej. - Cały czas mnie zostawiasz, żeby sobie skakać na bok. Uważasz, że to w porządku? Ja jestem ci wierna i... - Urwałam, gdy zdałam sobie sprawę z tego, że siedzi tuż przede mną, a nasze twarze dzielą milimetry. Dopiero wówczas przyjrzałam się dokładniej jego twarzy. Wodził wzrokiem po moich oczach, po moich ustach, po włosach opadających na ramiona. Zaś jego orzechowe oczy wydawały się nie widzieć nic innego poza mną.
 – Nie słuchasz mnie… - Wyszeptałam drżącym głosem. Z zaskoczeniem odkryłam, że przechodzi mnie przyjemny dreszczyk. Im był bliżej, tym robiło się cieplej i bezpieczniej, mimo, że byłam na niego wściekła. - Florian… - Powiedziałam, chcąc go napomnieć, ale nie byłam pewna, czy rzeczywiście pragnęłam, żeby się odsunął. To było dziwne uczucie, które mnie paraliżowało i kazało myślom krążyć wokół jego osoby. A świadomość, że wrócił, dodawała mi otuchy. Bo w końcu musiał tęsknić skoro wrócił, prawda? 

~

- Florian...- Nie mogłem się oprzeć i przytknąłem jej palec do ust, dając znak żeby nic nie mówiła. Wiedziałem, że posłucha i bez zmuszania jej… Widziałem to w jej oczach, które obserwowały mnie bacznie z dziwnym blaskiem, który zdawał się elektryzować i przyciągać. Było w niej coś, co władało moją duszą. Nie umiałem tego określić, ale jej obecność była mi miła pod każdym względem.
 Bezwiednie zacząłem przybliżać się do jej ust. Nie cofnęła się ani o milimetr… Co w niej takiego było, że tak bardzo potrzebowałem jej bliskości? Nie potrafiłem stwierdzić, czy jest zaskoczona, czy może nadal wściekła. Grunt, że mnie nie odtrąca. Powędrowałem dłonią z jej policzka, przez szyję, aby na koniec zatrzymać się w okolicach talii. To było swoiste zabezpieczenie. Gdyby nagle się zerwała mogłem ją przytrzymać przez kilka sekund.
 Pochyliłem się na tyle głęboko, by już móc ją pocałować. Jednak nie zrobiłem tego. Nie potrafiłem wyjaśnić, dlaczego lubowałem się w tym, kiedy na mnie czekała. Może dlatego, że byłem sukinsynem? A teraz uwielbiałem wstrzymywać się choć przez chwilę i delektować się jej cudowną twarzą, kiedy wyraźnie jest we mnie zapatrzona. Para lśniących i rozbudzonych piwnych oczu, nierówny oddech oraz lekko rozchylone usta. I to wszystko jest moje. Machinalnie uśmiechnąłem się na tą myśl. Ona jest moja…
 - Śmiejesz się…- Zauważyła drżącym głosem. Kiedy mierzyłem ją spojrzeniem swoich ciemnych oczu, przepełnionych iskierkami, widziałem, jak boi się, że znów odejdę. Pierwszy raz poczułem, jak bardzo ją ranię.
 Pogładziłem ręką jej talię. Uwielbiam to ciało.
 - Bo jestem szczęśliwy. – Wyszeptałem z tajemniczym uśmiechem. Nie minęła sekunda a ja już zdążyłem delikatnie musnąć jej usta, sprawdzając, czy nie ma nic przeciwko temu.
 - Florian…- Wyszeptała słabym głosem, kiedy już prawie czułem dotyk jej ust. Uśmiechnąłem się, chociaż byłem zbyt blisko, by mogła to dostrzec w pełni.

 - Mamy jeszcze całą noc. - Powiedziałem, przyciągając ją bliżej do siebie. Nie zrobiła nic. Nic żeby mnie zatrzymać.
 - A później odejdziesz?…- Zapytała. Znów się uśmiechnąłem, ale tym razem z większą pewnością siebie. Drżała. Miałem nad nią władzę.
 - Zastanowię się. – Stwierdziłem lekko rozbawiony. Mogłem zrobić wszystko… Jak długo jeszcze wytrzyma jej silna wola? Jak długo będzie udawać, że jest zła i mnie nie chce? Nie obchodziło mnie to, bo sam ledwo wytrzymywałem. Tym bardziej, kiedy przytrzymuję ją blisko siebie, przysuniętą maksymalnie… Taki klejnot nad klejnotami, który daje multum przyjemności.
 Oddychałem głęboko, przyglądając się po raz ostatni jej oczom. Wpatrywała się jak urzeczona w moje usta. Kiedyś, gdy pocałowałem ją po raz pierwszy, wydawało się, że nie ma rzeczy bardziej przyjemnej. Dziś wiedziałem, że o wiele więcej satysfakcji daje świadomość, że ona też tego chce.
 Nachyliłem się i pocałowałem ją. W tym samym momencie jej bariera pękła. Dziewczyna objęła mnie i odwzajemniła pocałunek. To tak jakby oddawała mi część siebie, tym samym sprawiając, że nie liczy się nic więcej. Całowałem ją i przytulałem, jedyne co chciałem, by pamiętała z dzisiejszego dnia to dotyk moich warg i dłonie obejmujące jej talię. Jej serce biło jak szalone.
 Jestem tego pewien. Uwielbiam ją całować, bo nikt nie robił tego tak jak ona. Żadna z dziewcząt nie była w stanie sprawić, by chciał jednocześnie na nią patrzeć i być jak najbliżej. Mogłem z nimi się zabawiać, ale były niczym przy niej. Poznawałem Laurę swoimi rękoma. Moja słodka dziewczynka, która nie jest pewna czego chce… Powoli, nie przerywając pocałunków, objąłem ją mocniej, przyciągnąłem do siebie i powoli położyłem na kanapie.

~

 Gdy obudziłam się rano i z rezygnacją obróciłam w stronę, gdzie powinien być Florek, napotkałam tylko pustą pościel. Zerwałam się i obiegłam całe mieszkanie, ale nawet nie było śladu, że w ogóle tu był. Usiadłam z płaczem na podłodze w salonie. Znowu to zrobił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz