Mam nadzieję, że podobał wam się rozdział 4, bo mi bardzo. Przyznam, że jest to wynik przemyśleń nad moją sytuacją w klasie...
Od teraz nieco inaczej zapisuję nr. rozdziału, j/n.
Rozdział V
To było niezwykłe. Sylvia mówiła, że nauczyła się tego zupełnie przypadkowo, co wcale jej nie cieszyło. Rozumiałam ją. To musiała być okropna umiejętność, pamiętać poprzednie wcielenia. Pamiętać każdą śmierć. Ciekawe, czy kiedyś umarła śmiercią naturalną, ze starości. Wątpliwe.
Po naszej podróży do poprzedniego wcielenia nie widziałam jej ani podczas posiłków, ani w bibliotece, nigdzie. Damon czasami pojawiał się, żeby wyciągnąć z drugiej lodówki coś owiniętego brązowym papierem. Nie wnikałam, co to było, ale wyglądało nieco niepokojąco, tak odczuwałam.
No i któregoś dnia się dowiedziałam wszystkiego.
Szłam akurat do swojego pokoju, gdy drzwi biblioteki otworzyły się. Pojawiła się Sylvia w obcisłej małej czarnej i nim zdążyłam jakkolwiek skomentować ten strój, wepchnęła mnie do biblioteki.
Byli tam Damon i tata. Drzwi zatrzasnęły się za nami. Siostra popchnęła mnie w stronę taty.
- Susan, coś musimy ci wyjaśnić... Z tego co nam wiadomo, masz skrzydła, prawda? - Zapytał. Pokiwałam nieśmiało głową. Spojrzeli po sobie. - Czyli jest aniołem. - Potwierdził, bardziej mówiąc do Damona i Sylvii. Znów przeniósł na mnie wzrok.
- W takim razie musisz coś wiedzieć. Twoja siostra - wskazał na Sylvię - jest twoją odwrotnością, szatanem. - Sylvia zanuciła coś w stylu: ,,ta-dam" i wysłała mi całuska na odległość. Tata nie zwrócił na nią uwagi. - Natomiast ja i Damon jesteśmy wampirami.
Poczułam przemożną chęć ucieczki. Kiedy odwróciłam się do drzwi, okazało się, że Sylvia stoi przy nich, opierając się dłonią o jedno ze skrzydeł. Wiedziałam, że tamtędy nie wybiegnę, więc zostałam na miejscu.
- To... fajnie. - Wydusiłam jak ostatnia idiotka. Damon i Sylvia wybuchnęli śmiechem, niepowstrzymanym nawet karcącym spojrzeniem taty.
- Taa, bardzo fajnie, uwierz. - Parsknęła śmiechem Sylvia i podeszła do Damona. Zauważyłam, że miała w dłoni kolejną szarą paczkę. Podała ją wampirowi. Chłopak przez dziurkę wypił zawartość. Zauważywszy moje zdziwione spojrzenie, Sylvia rzuciła tylko:
- To krew. - Bo natychmiast rzuciłam się do drzwi, szarpiąc się z klamką. Jednak te nawet nie drgnęły, jakby...
Spojrzałam na Sylvię. Stała spokojnie, unosząc dwa palce na wysokości oczu. Dlatego nie mogłam otworzyć drzwi. Musiała je jakoś blokować...
Wbiegłam między regały. Przecież gdzieś tu musiały byś drugie drzwi! Błądziłam po labiryncie, słysząc za sobą huk i śmiech Sylvii. W pewnym momencie usłyszałam również tatę:
- Przestań zwalać książki z półek.
Wreszcie wpadłam w ślepą uliczkę z kryminałami. No pięknie po prostu. Wszystko ucichło.
Bałam się wydać z siebie choćby najcichsze westchnięcie. Odwróciłam się i okazało się, że stoi przede mną regał z książkami, zamykając mnie w małym kwadracie.
- Co... - Zaczęłam cicho, po czym zorientowałam się, że to musiała być robota Sylvii. Nagle rozległ się masakryczny huk i regał runął do przodu. Krzyknęłam i skuliłam się. Objęły mnie czyjeś ramiona. Po chwili zniknęły i usłyszałam, jak Conrad krzyczy na kogoś:
- Głupia blondynko, ona nie jest tobą!
Warknięcie i z rumorem wszystko wróciło na swoje miejsce, każdy regał. Wstałam słabo z podłogi.
No i któregoś dnia się dowiedziałam wszystkiego.
Szłam akurat do swojego pokoju, gdy drzwi biblioteki otworzyły się. Pojawiła się Sylvia w obcisłej małej czarnej i nim zdążyłam jakkolwiek skomentować ten strój, wepchnęła mnie do biblioteki.
Byli tam Damon i tata. Drzwi zatrzasnęły się za nami. Siostra popchnęła mnie w stronę taty.
- Susan, coś musimy ci wyjaśnić... Z tego co nam wiadomo, masz skrzydła, prawda? - Zapytał. Pokiwałam nieśmiało głową. Spojrzeli po sobie. - Czyli jest aniołem. - Potwierdził, bardziej mówiąc do Damona i Sylvii. Znów przeniósł na mnie wzrok.
- W takim razie musisz coś wiedzieć. Twoja siostra - wskazał na Sylvię - jest twoją odwrotnością, szatanem. - Sylvia zanuciła coś w stylu: ,,ta-dam" i wysłała mi całuska na odległość. Tata nie zwrócił na nią uwagi. - Natomiast ja i Damon jesteśmy wampirami.
Poczułam przemożną chęć ucieczki. Kiedy odwróciłam się do drzwi, okazało się, że Sylvia stoi przy nich, opierając się dłonią o jedno ze skrzydeł. Wiedziałam, że tamtędy nie wybiegnę, więc zostałam na miejscu.
- To... fajnie. - Wydusiłam jak ostatnia idiotka. Damon i Sylvia wybuchnęli śmiechem, niepowstrzymanym nawet karcącym spojrzeniem taty.
- Taa, bardzo fajnie, uwierz. - Parsknęła śmiechem Sylvia i podeszła do Damona. Zauważyłam, że miała w dłoni kolejną szarą paczkę. Podała ją wampirowi. Chłopak przez dziurkę wypił zawartość. Zauważywszy moje zdziwione spojrzenie, Sylvia rzuciła tylko:
- To krew. - Bo natychmiast rzuciłam się do drzwi, szarpiąc się z klamką. Jednak te nawet nie drgnęły, jakby...
Spojrzałam na Sylvię. Stała spokojnie, unosząc dwa palce na wysokości oczu. Dlatego nie mogłam otworzyć drzwi. Musiała je jakoś blokować...
Wbiegłam między regały. Przecież gdzieś tu musiały byś drugie drzwi! Błądziłam po labiryncie, słysząc za sobą huk i śmiech Sylvii. W pewnym momencie usłyszałam również tatę:
- Przestań zwalać książki z półek.
Wreszcie wpadłam w ślepą uliczkę z kryminałami. No pięknie po prostu. Wszystko ucichło.
Bałam się wydać z siebie choćby najcichsze westchnięcie. Odwróciłam się i okazało się, że stoi przede mną regał z książkami, zamykając mnie w małym kwadracie.
- Co... - Zaczęłam cicho, po czym zorientowałam się, że to musiała być robota Sylvii. Nagle rozległ się masakryczny huk i regał runął do przodu. Krzyknęłam i skuliłam się. Objęły mnie czyjeś ramiona. Po chwili zniknęły i usłyszałam, jak Conrad krzyczy na kogoś:
- Głupia blondynko, ona nie jest tobą!
Warknięcie i z rumorem wszystko wróciło na swoje miejsce, każdy regał. Wstałam słabo z podłogi.
Fajnie. Jeden anioł dwa wampiry i demon. Trochę za mało delikatnie jej to wszystko przekazali nie sądzisz?
OdpowiedzUsuńWłaśnie o to chodziło
Usuń