Wróciłam... ze złamaną nogą. Przynajmniej pisać mogę... Aha, jako że dotąd imię ,,Brayan" pisałam błędnie, pisownia będzie teraz nieco inna. Czytajcie tak samo.
Rozdział 22
Drake zatrzymał samochód w wskazanym przeze mnie miejscu, z daleka od kawiarenki. Nie chciałam, żeby on i Brian się spotkali. Głównie to nie chciałam, żeby Drake dowiedział się o nim więcej, niż wiedział. O ile cokolwiek wiedział. Zresztą, to byłoby mi na rękę.
Zatrzymał samochód, ale gdy chciałam wysiąść, chwycił mnie za rękę.
- Będę czekać. - Obiecał. Ucieszyłam się, ale powiedziałam:
- To trochę potrwa.
- Nie szkodzi. - Uspokoił mnie. Kiwnęłam głową. Idąc po ulicy do kawiarenki, w głowie miałam kocioł. Jak to wszystko będzie wyglądać? Czy nie zrezygnuję z obecnego życia?
I zobaczyłam Briana.
Wyszedł naprzeciw mnie z stłumionym uśmiechem. Już to mnie trochę nastawiło przeciwko niemu. Wyraźnie coś sobie obiecywał.
Podeszłam do niego. Zanim mnie przywitał, próbował mnie pocałować. Odwróciłam głowę.
- Chciałam ci tylko powiedzieć, że nic z tego już nie będzie, przynajmniej z mojej strony. Dla ciebie też będzie lepiej, jak dasz sobie spokój. Wybacz.
Trochę go zatkało, ale po chwili odpowiedział:
- Chodźmy się przejść, ok? Pogadamy trochę...
Zgodziłam się. Poszliśmy alejkami i nawet nie wiedziałam dokąd, ale weszliśmy w jakąś podejrzaną ciemną uliczkę i tu odezwałam się:
- Słuchaj, tu naprawdę nie jest przyjemnie...
Zareagował dość agresywnie. Przyparł mnie do muru i syknął do ucha:
- Właśnie. Grzeczne dziewczynki nie przychodzą w takie miejsca.
Zatkał mi usta dłonią i wyciągnął zapalniczkę.
- Zobacz, do czego doprowadziłaś. Nie potrzebuję twojej łaski, tylko ciebie. Nawet nie wiesz, jak cholernie niebezpieczny jest twój dar...
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Ja nie miałam daru!
- Jeszcze go nie odkryłaś, co? Uprzedzę cię. Będziesz widzieć przyszłość w wizjach. Wyobraź to sobie: doskonale znasz każdy następny ruch przeciwnika. Wystarczy, byś umiała walczyć i możesz pokonać każdego. Fascynujące, nieprawdaż? Wręcz chce się natychmiast go odkryć. Ale skoro nie... - Przysunął zapalniczkę do mojej twarzy i zapalił, jednak ogień jeszcze mnie nie dotknął. Byłam bezradna i przerażona. A on tylko się uśmiechał.
Już za moment spłonę... A co po mnie?
I zobaczyłam Briana.
Wyszedł naprzeciw mnie z stłumionym uśmiechem. Już to mnie trochę nastawiło przeciwko niemu. Wyraźnie coś sobie obiecywał.
Podeszłam do niego. Zanim mnie przywitał, próbował mnie pocałować. Odwróciłam głowę.
- Chciałam ci tylko powiedzieć, że nic z tego już nie będzie, przynajmniej z mojej strony. Dla ciebie też będzie lepiej, jak dasz sobie spokój. Wybacz.
Trochę go zatkało, ale po chwili odpowiedział:
- Chodźmy się przejść, ok? Pogadamy trochę...
Zgodziłam się. Poszliśmy alejkami i nawet nie wiedziałam dokąd, ale weszliśmy w jakąś podejrzaną ciemną uliczkę i tu odezwałam się:
- Słuchaj, tu naprawdę nie jest przyjemnie...
Zareagował dość agresywnie. Przyparł mnie do muru i syknął do ucha:
- Właśnie. Grzeczne dziewczynki nie przychodzą w takie miejsca.
Zatkał mi usta dłonią i wyciągnął zapalniczkę.
- Zobacz, do czego doprowadziłaś. Nie potrzebuję twojej łaski, tylko ciebie. Nawet nie wiesz, jak cholernie niebezpieczny jest twój dar...
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Ja nie miałam daru!
- Jeszcze go nie odkryłaś, co? Uprzedzę cię. Będziesz widzieć przyszłość w wizjach. Wyobraź to sobie: doskonale znasz każdy następny ruch przeciwnika. Wystarczy, byś umiała walczyć i możesz pokonać każdego. Fascynujące, nieprawdaż? Wręcz chce się natychmiast go odkryć. Ale skoro nie... - Przysunął zapalniczkę do mojej twarzy i zapalił, jednak ogień jeszcze mnie nie dotknął. Byłam bezradna i przerażona. A on tylko się uśmiechał.
Już za moment spłonę... A co po mnie?
No właśnie. Chcecie, by Alex zginęła i zastąpiła ją inna bohaterka czy już polubiliście ją? Piszcie \/ \/ \/